Uczyć się z przyjemnością i trochę przy okazji…

Uczyć się z przyjemnością i trochę przy okazji
Od najmłodszych lat jakoś czułem ten angielski. Chociaż w moim otoczeniu w tamtym czasie nie było szkół językowych, od dziewiątego roku życia regularnie uczęszczałem na prywatne lekcje. Dzięki nim zyskałem solidne podstawy, ale to nie wszystko.

Od najmłodszych lat jakoś czułem ten angielski. Chociaż w moim otoczeniu w tamtym czasie nie było szkół językowych, od dziewiątego roku życia regularnie uczęszczałem na prywatne lekcje. Dzięki nim zyskałem solidne podstawy, ale to nie wszystko.

Jednym z moich głównych źródeł nauki był poniekąd telewizor. Spędzałem godziny przed ekranem oglądając MTV i próbując zrozumieć piosenki anglojęzycznych artystów. To było fascynujące doświadczenie, które rozwijało moje umiejętności słuchania i rozumienia języka. Kupowałem kasety magnetofonowe, w których często znajdywały się książeczki z tekstami piosenek, które namiętnie tłumaczyłem chcąc zrozumieć o czym śpiewają moi ulubieni wykonawcy. Często weryfikowało to moje preferencje muzyczne.

Kolejnym cennym źródłem były mecze ligi koszykarskiej NBA oglądane w oryginalnej wersji językowej. Słuchając komentatorów i analizując ich słowa, zdobywałem nowe zwroty i wyrażenia. To był sposób na naukę angażujący mnie emocjonalnie i sprawiający radość. Koszykówka od lat jest moim ulubionym sportem, zatem było to idealne połączenie pasji do sportu i języka.

Nie można zapomnieć także o grach video. Jestem z pokolenia ludzi, którzy grali na Atari, Commodore i pierwszych konsolach Sony Playstation. Spędzałem wiele czasu grając w gry, które nie były tłumaczone na język polski. Często musiałem szukać tłumaczeń zwrotów żeby przejść dany etap gry. Ta interaktywna forma nauki umożliwiała mi praktykę w mówieniu i słuchaniu oraz poszerzała mój słownictwo.

Największą radość jednak sprawiało mi spotykanie obcojęzycznych turystów nad morzem. Było to dla mnie doskonałe pole do praktyki – mogłem rozmawiać z ludźmi z różnych krajów, testować swoje umiejętności językowe i zdobywać pewność siebie. Pomagałem im znaleźć drogę czy wynająć kwaterę. Dawało mi to ogromną satysfakcję, a rodzice widzieli że ich starania nie szły na marne. Do dziś pamiętam ich początkowe zaskoczenie, gdy po raz pierwszy słyszeli moją rozmowę z turystą z Niemiec.

Pamiętam także wyjazdy do Legolandu w Danii i Eurodisneylandu we Francji jako dziecko. Było to dla mnie prawdziwe zanurzenie w języku angielskim – rozmawiałem z ludźmi w tych krajach (oczywiście na podstawowe tematy), prowadziłem proste rozmowy zakupowe czy pytania o drogę. To było niezwykle inspirujące i dodatkowo motywowało mnie do dalszej nauki.

Cały ten proces nauki pozwolił mi na osiągnięcie biegłości w języku angielskim. Dzięki chodzeniu na prywatne lekcje, korzystaniu z telewizji, gier video oraz spotykania turystów i podróżom za granicę, mój angielski stał się płynny i pewny. To był nie tylko efekt mojej determinacji, ale także radości płynącej z eksplorowania innego języka i kultury. Angielski stał się dla mnie czymś kompletnie naturalnym i to samo chcę wpoić w naszych uczniach w szkole Perfect English w Wejherowie.

Wniosek z mojej historii jest prosty, nie czekaj na okazję aby porozmawiać po angielsku, ona i tak sama do Ciebie przyjdzie. Zamiast tego, stwarzaj tę okazje samemu. Znajdź materiały w języku angielskim dotyczące Twoich zainteresowań. Szukaj filmów na YouTube po angielsku, jest ich całe mnóstwo. Znacznie więcej niż w Twoim języku. Grasz w gry video? Fajnie, załóż headset i porozmawiaj z innymi graczami, przecież wszyscy mówią po angielsku. Zrobisz pewnie jakieś błędy, jasne. Nie traktuj ich jako porażkę, tolekcja. Do roboty! No i …. czerp z tego przyjemność!

Podziel się wpisem

Bartosz Kawalec

Filolog anglistyki, lektor języka angielskiego od 2000 roku, doświadczony tłumacz symultaniczny. Od 2006 roku wraz z żoną Karoliną prowadzi szkołę językową Perfect English w Wejherowie.

Pozostałe wpisy